Bez kategorii

Inspiracje #4

12 maja 2014

Minął już ponad
miesiąc od ostatnich inspiracji.

W tym czasie nie
dodawałam żadnych nowych
zdjęć i proszę Was jeszcze o chwilę cierpliwości.
Wracając do inspiracji:
1) Obrazy Jacqueline de Marval. Delikatne i subtelne, piękne. 
Jeden z nich znalazłam w Muzeum La Piscine w Roubaix, niedaleko Lille. Muzeum
jest nietypowe. 
Mieści się w budynku starych łaźni miejskich. W głównej sali
nadal można zobaczyć basen, poczuć 
klimat minionych lat i podziwiać przepiękną
architekturę w stylu art deco.
Źródło: http://jacqueline-marval.com
Muzeum La Piscine w Roubaix
2) Inti
Pierwszy
raz spotkałam się z dziełami tego chilijskiego artysty w Łodzi. Zaczął
tworzyć mural na budynku sąsiadującym z naszym ówczesnym mieszkaniem. Dzieło
kolorowe, ludowe, z aurą tajemniczości, mistycyzmu. Bardzo dobrze
współpracuje ze światłem naturalnym, w każdej porze dnia przybierając nieco
inny charakter. 
Niedawno znalazłam informację, że Inti stworzył również wzór chust dla Louis Vuitton, w ramach III serii współpracy LV i utalentowanych
twórców street artu. Bardzo podobają mi się takie pomysły.
Mural na ul. Struga w Łodzi
Źródło: http://

en.vogue.fr

3) Johnny Cash
„Hurt“
Utwór Nine Inch Nails,
który w wykonaniu Casha jest pewnego rodzaju pożegnaniem się ze światem. To
jakby testament, w którym opisuje swe życie, przyznaje się do błędów. Parę
miesięcy po publikacji utworu artysta zmarł. 
Jego głos i autentyczność za każdym
razem mnie wzruszają. Niewiele jest tak prawdziwej muzyki i tak prawdziwych
twórców.

4) Normcore
Od dłuższego
czasu zastanawiałam się nad tym właśnie trendem w modzie. Albo raczej
anty-trendem. Rozumiem to w ten sposób: wszechogarniająca potrzeba wyróżnienia
się i bycia „na czasie“ sprawiła, że ludzie mają coraz większą ochotę zatrzymać
się, odłączyć od nurtu ciągłej pogoni za trendami, stać się „niewidzialnymi“, a
przez to rozwijać się wewnętrznie i zwracać uwagę swoją osobowością, a nie
ubiorem. Z tej właśnie przyczyny zrodził się nurt Normcore (nazwany tak przez
nowojorską agencję K-HOLE, zajmującą się przewidywaniem trendów), który
propaguje właśnie brak stylu, niewidzialność. 
Można powiedzieć, że taka tendencja ma
w Polsce rzesze przedstawicieli (większość nie ma nawet pojęcia, że zostali
przedstawicielami jakiegokolwiek stylu). Wyznacznikami są zwykłe t-shirty,
bluzy z polaru, klasyczne dżinsy z wysoką talią, sandały, adidasy,
frotowe skarpety.
Nie byłoby w tym
nic dziwnego, ot, zwykłe nazwanie czegoś, co istnieje na świecie od wielu lat,
gdyby nie to, że styl, który u swego założenia był anty-trendem, zaczyna być
modny. Obserwując różne blogi, znajduję coraz wiecej osób stylizujących się
właśnie w taki sposób: powracające do łask Birkenstocki, które być może są bardzo
zdrowe i wygodne, jednak z estetyką mają mało wspólnego; coraz większa
popularność butów New Balance, boyfrend jeans czy zwykłych czapek.
Nie ma chyba
ucieczki dla ludzi, którzy nie chcą podążać za modą. Bo dziś nawet niemodne
staje się modne.

  
Źródło: http://tonpetitlook.com i http://gothamist.com
P.S. Chciałam
zwrócić uwagę na zaistnienie tego zjawiska, a nie propagować je. Osobiście
jestem przeciwniczką świadomego oszpecania się.

Do zobaczenia wkrótce.

You Might Also Like