Mam w swojej szafce kosmetyki, które lubię, które są dla mnie neutralne oraz te, które uwielbiam. Kiedy nie mogę się doczekać ich użycia wiem, że to po prostu samo dobro.
Tak jest z moją wieczorną pielęgnacją: serum i kremem naprawczym Kiehl’s.
W ubiegłym roku szukałam rozwiązania dla mojej skóry. Kremu, z którego będę naprawdę zadowolona, a moja skóra odczuje ulgę. Od dawna słyszałam o marce Kiehl’s, jednak ich kosmetyki wydawały mi się niedostępne. Do czasu, kiedy w maju, będąc w Łodzi, postanowiłam przyjrzeć się im z bliska. Odwiedziłam ich butik, by w końcu dowiedzieć się więcej.
Miałam szczęście, bo były to godziny przedpołudniowe i nie było dużego ruchu w Manufakturze, dlatego też Pani, która tam pracowała mogła mi poświęcić więcej czasu. Zbadała moją skórę, wypytała o nawyki kosmetyczne i preferencje i na tej podstawie rozpisała mi kompletny program pielęgnacyjny, który miał na celu ratowanie mojej skóry — okazało się, że była bardzo odwodniona, co zresztą czułam przy każdym dotyku.
Jako, że kosmetyki Kiehl’s nie należą do najtańszych, skusiłam się jedynie na Pielęgnacyjny Koncentrat na noc i Łagodzący balsam regenerujący postanawiając sobie, że jeśli będę zadowolona, przy każdej następnej wizycie dokupię kolejny kosmetyk z listy.
Pielęgnacyjny koncentrat na noc – Midnight Recovery Concentrate
Zaczęłam od koncentratu. Stosuję go na umytą twarz, którą następnie zraszam różanym tonikiem.
Dosłownie kilka kropel tego produktu wystarczy, by pokryć całą twarz. Wchłania się cudownie, nie pozostawiając lepkiej powłoki, a przy tym cudownie pachnie. Od razu daje ukojenie mojej skórze. Momentalnie odczuwam głębokie nawilżenie, po prostu czuję, jak moja skóra jest mi za to wdzięczna.
Olejek jest zrobiony w 99.8% z naturalnych składników. To coś, na co ostatnio bardzo często zwracam uwagę. Ważne jest, by to, co przenika w głąb naszego organizmu, miało jak najmniej substancji chemicznych.
W nocy nasza skóra ma największy potencjał naprawczy i to właśnie wieczorem warto o nią szczególnie zadbać — przez noc będzie się spokojnie regenerować po codziennym stresie, wystawianiu na zanieczyszczenia i szkodliwe czynniki.
Nakładając koncentrat, lekko masuję twarz, wprowadzając często kilka elementów masażu Tanaka (koniecznie sprawdź, ten masaż jest cudowny: daje ulgę i świetne rezultaty). Po kilku minutach przychodzi czas na krem.
Łagodzący balsam regenerujący — Centella Recovery Skin Salve
Na początku stosowałam go rano i wieczorem, jednak już po dwóch miesiącach skóra była w o niebo lepszym stanie, tak, że teraz stosuję go tylko na noc. Ewentualnie, kiedy coś jest nie tak, skóra jest przesuszona, czy ma jakiś problem, wtedy używam go również rano.
Balsam ma konsystencję emulsji, która w mgnieniu oka wchłania się do skóry, pozostawiając ją przyjemnie nawilżoną.
Muszę przyznać , że te kosmetyki warte są swojej ceny. Po 10 miesiącach stosowania widzę wyraźną różnicę na mojej cerze. Skóra już się nie przesusza i nie tłuści jak dawniej. Mam mniej przebarwień. Twarz jest super nawilżona, delikatnie napięta i ma taki wewnętrzny, zdrowy blask. Często zdarza się, że rezygnuję z podkładu i korektora na rzecz kremu BB — nie potrzebuję już takiego mocnego krycia.
Po wykorzystaniu tych produktów na pewno sięgnę po następne. Już teraz zastanawiam się nad dwoma kolejnymi: serum na dzień, a przede wszystkim nad ich kultowym kremem pod oczy z awokado. Miałam próbkę tego kremu i w tydzień dał niesamowite rezultaty.
Napisz mi, proszę, czy masz jakieś swoje ulubione kosmetyki? Takie, za którymi tęsknisz, gdy nie masz ich ze sobą w podróży? Może dzięki temu odkryje kolejne magiczne perełki!